Strony

poniedziałek, 2 maja 2016

Tini Stoessel: "Wstydzę się być nazywana artystką"


Przed wydaniem swojego pierwszego solowego albumu i premierą filmu, piosenkarka i aktorka wyznaje swoją niepewność w związku z wyborem drogi po zakończeniu Violetty, zapewnia, że jej osobowość nie zmieni się przez jej zawód, mówi też na temat zagrożeń płynących ze sławy.

Po trzech miesiącach nagrywania solowej płyty w Los Angeles, Martina "Tini" Stoessel wciąż marzy o tym, by wrócić do swojego miejsca w świecie, Buenos Aires. "Gdziekolwiek pracuję, spędzam czas, zdarza się, że marzę o powrocie do domu, moich rodziców, przyjaciółek." - mówi piosenkarka i aktorka, która udziela się dla międzynarodowej prasy, po hiszpańsku dla CNN dla europejskich mediów, w biurach Hollywood Records dla Walt Disney Studios. Wywiad dla Clarin jest jej ostatnim w tym dniu.

Piękna, z sukniami od Red Valentino, nie okazuje zmęczenia, pomimo nieprzespanych nocy, niepewna tego, jak będzie wyglądać premiera jej płyty, nad którą pracowali światowi producenci, zajmujący się Beyoncé i Justinem Timberlake.


"To wszystko jest rezultatem miłości do tego, co robisz. Twój uśmiech jest odzwierciedleniem twojej duszy, a twój głos biciem serca." - mówi jej tata, producent Alejandro Stoessel na swoim koncie na Twitterze. Wróci na chwilę do domu przed tourneé po Europie i Ameryce Południowej, promując film Tini: el gran cambio de Violetta, gdzie bohaterka, która jest sławna na całym świecie przeżywa kryzys i rozpoczyna podróż w poszukiwaniu samej siebie.

Co więcej, w ciągu 5 dni obchodziła 19 urodziny. Dobrym prezentem jest zakończenie nagrywania albumu. Demi Lovato, Miley Cyrus, Zendaya, Selena Gomez i Jonas Brothers są artystami Disneya, którzy nagrywali w Hollywood Records, a ich zdjęcia są przyczepiane na ścianach biur. Presja jest niewielka, ale wydaje się, że Tini tego nie odczuwa.

Przestałaś być Violettą w filmie, zakończyłaś ostatnią trasę i pytanie, co teraz?
Oczywiście, to jest jak ukończenie szkoły średniej. Są ludzie, którzy wiedzą już od dziecka, kim chcą zostać, np. tancerką lub lekarzem, ale dla innych nie jest to już takie oczywiste. Jestem jedną z nich, oczywiście dorastałam w szkole, kształciłam się, uczyłam się, ale nadszedł czas dla mnie, abym podjęła decyzję dotyczącą mnie samej. Jestem osobą, która jest narażona na krytykę; wiele osób nadal mnie słucha. To, co robię, chcę robić dobrze.


Szybko zdecydowałaś, że chcesz zostać piosenkarką?
Chcę być artystką i robić wszystkiego po trochu. I wstydzę się być nazywana artystką, ale to zrozumiałe. Uwielbiam taniec, śpiew, aktorstwo, projektowanie i pisanie. Dzięki Bogu mam możliwość i okazję, by to robić i jestem naprawdę wdzięczna.

Potrafisz się pożegnać z Violettą, jest ci smutno?
To było bardziej normalne niż sobie wyobrażałam. Jestem Martina Stoessel, jestem aktorką, imię mojego taty to Alejandro i jest osobą, którą kocham, to utalentowany producent, który pracował z wieloma artystami z Argentyny i przed zakończeniem tego projektu powiedział mi: "Dobrze, chudzino, znam tylu ludzi, którzy przed dotarciem na szczyt popadli w depresję..." Są ludzie, którzy nagle tracą kontakt z publiką, nie chcą o tym mówić, co jest błędem.


Twój tata dbał o ciebie...
Tak, byłam narażona na cały świat, a mój tata bał się razem ze mną. To oczywiste, bo jestem jego córką. Jak mój tata miałby się nie bać, że zaczęłabym się rozbierać, żeby zwrócić na siebie uwagę, nie? Odpowiedziałam mu: "Tato, moja tożsamość nie jest ograniczona do bycia piosenkarką i aktorką i do tego, że ludzie o mnie mówią".  Moja tożsamość jest gdzieś indziej, w czymś wartościowym. Sława jest rezultatem mojej pracy, ale to, co mnie uszczęśliwia jest to, co robiłam w moim pokoju, kiedy śpiewałam i tańczyłam, choć nikt tego nie widział.

Miley Cyrus jest dobrym przykładem tego, jak bardzo można się zmienić. Wiesz, że nastolatki cię naśladują?
To, co się z nią stało było szalone. Kiedy jest się dzieckiem i nie ma ciebie w tym świecie artystów, prasy, zdarza się, że szukasz autorytetu. Doświadczyłam tego, gdy zaczęłam oglądać Patito Feo. Nie obchodzi mnie to, że wiele osób bierze przykład z tego, co robię. Jestem bardzo ostrożna; jestem ostrożna dla ludzi i mojego serca.

Twoi fani są smutni, bo "Violetta" się skończyła. A ty płaczesz z jakiegoś powodu? 
To coś, czego nigdy nie będziemy w stanie pełni zrozumieć, ale to mnie też dotyczy. Poszłam zobaczyć Celine Dion w Las Vegas i płakałam z emocji. Byłam cała we łzach, kiedy widziałam, jak śpiewa na żywo, to coś, o czym nigdy nie myślałam, oglądałam wiele pokazów i filmów dokumentalnych. Byłam silna. To dziwne.

Pracowałaś w Los Angeles ze znanymi producentami. Jak było? 
Wiedziałam, że do stworzenia pierwszego albumu potrzebna będzie pomoc wielu ludzi i tak było. Jestem zadowolona z rezultatu; ci ludzie tworzyli dla Beyoncé, Seleny Gomez, Demi Lovato, Maroon 5, czyli profesjonalnych ludzi, których podziwiam. I moja rodzina, kiedy słuchała piosenek, mówiła mi, że jestem w nich i nic nie jest wymuszone.

Można powiedzieć, że twoja płyta to podróż. Jak to możliwe? 
Zdarza się, że gdy słucham piosenek z płyty od pierwszej do piątej jest wszystko jedno, na tej samej płycie. Chciałam więc zrobić tak, aby osoba, która tego słucha, wyruszyła w podróż, która może być tematem rozmowy z przyjaciółką, leżąc na łóżku, jakaś ballada, coś, co zmotywuje do pójścia do pracy o 7 rano. Na płycie są piosenki, przy których można spędzić czas z przyjaciółmi w nocy lub na plaży. Jest pop, ballady, hip hop, muzyka elektroniczna.

Czy niebawem wyjedziesz z Hollywood? 
Nie sądzę. Muszę wracać tu za każdym razem, kiedy chcę nagrać płytę lub zaplanować trasę, ale mój dom jest w Buenos Aires. Tam jest moja rodzina i moje przyjaciółki ze szkoły, całe moje życie. Ich mamy mówią mi, że pamiętają, kiedy miałam 8 lat i zabierałam im kosmetyki oraz buty i zaczynałam śpiewać. Moje przyjaciółki są niesamowite, kiedy mogę, zabieram je ze sobą w trasę. Czasami martwi mnie to, że jestem daleko od nich i nie mam pojęcia, co planują, jednak one mnie uspokajają. Muszę powiedzieć, że gdy wracam po 3 lub 4 miesiącach do domu, one wciąż na mnie czekają.


Na podstawie: Tini Stoessel: "Me da vergüenza llamarme artista"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz